W Polsce brak jest zarówno krajowych wytycznych, jak również oficjalnych publikacji prezentujących dogłębną analizę naturalności w odniesieniu do dozwolonych dodatków do żywności. Panuje raczej podejście zero-jedynkowe, tj. produkt zawiera dodatek do żywności, czyli nie może być nazwany naturalnym.
Dodatki do żywności to dość specyficzne komponenty, które muszą być wytwarzane w zgodzie z prawnie określonymi kryteriami. Ich definicja zawarta w rozporządzeniu 1333/2008 zakłada, że dodatek do żywności „oznacza każdą substancję, która w normalnych warunkach ani nie jest spożywana sama jako żywność, ani nie jest stosowana jako charakterystyczny składnik żywności, bez względu na swoją ewentualną wartość odżywczą, której celowe dodanie, ze względów technologicznych, do żywności w trakcie jej produkcji, przetwarzania, przygotowywania, obróbki, pakowania, przewozu lub przechowywania powoduje, lub można spodziewać się zasadnie, że powoduje, iż substancja ta lub jej produkty pochodne stają się bezpośrednio lub pośrednio składnikiem tej żywności”. Z tej definicji prawo wyłącza szereg składników, takich jak np. suszone środki spożywcze nadające wtórny efekt barwiący, tzw. pektynę płynną, bazy gumy do żucia, kazeinę czy inulinę.
Czy tak opisane składniki zawsze będą wymykać się definicji naturalności?
Więcej w artykule Joanny Olszak, FOOD LAW ADVISOR, IGI FOOD LAW, opublikowanym w Kwartalniku „Świat Przemysłu Farmaceutycznego 3/2022” dostępnym TUTAJ